poniedziałek, 29 stycznia 2018

Rozdział 2

Nicole's POV

Leżałam rozłożona na kanapie z nogami wyciągniętymi na jej oparciu, kiedy do salonu weszła zaspana Sky. Usiadła na fotelu i spojrzała w stronę stolika, na którym rozłożone były nasze wczorajsze łupy.
- No to co nowego dzisiaj macie? - ziewnęła i sięgnęła po zegarek. Uniosła go pod światło i analizowała. Lynnette wzięła natomiast pieniądze i ze skupieniem zaczęła je przeliczać. No to nie ma nic innego, jak wziąć ten dowód i sprawdzić, kogo tym razem wykiwała nasza Lolly. Wyciągnęłam się i złapałam go, prawie przy tym spadając. Utrzymałam jednak równowagę i upewniając się, że żadna z towarzyszek tego nie zauważyła spojrzałam na zdjęcie. Wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam ze zdziwienia buzie. Zerknęłam na brunetkę.
- Fox. Jakim cudem udało ci się wyhaczyć takie ciacho? - niebieskooka oderwała się od poprzedniego zadania i spojrzała na mnie zdezorientowanym wzrokiem. - O tym mówię. - podniosłam dowód i wskazałam palcem na zdjęcie.
- Sam się napatoczył. To pewnie ten mój urok osobisty. - odparła teatralnie trzymając się za serce. Zmrużyłam powieki i uniosłam brew.
- Czyżby? Gadaj jak to z nim było. - zerwałam się i usiadłam zaciekawiona w siadzie skrzyżnym. Lynnette westchnęła, zrezygnowana.
- Chciałam go omamić jak każdego innego. Tylko coś poszło nie tak. - zagryzła dolną wargę, lekko zdenerwowana. - Prawie się zorientował. Musiałam działać szybko, żeby mi się nie oberwało.
- I co? I co zrobiłaś? - wierciłam się niespokojnie. Fox wywróciła oczami, ale mówiła dalej.
- Nooo...pocałowałam go. - skrzywiła się, odwracając ode mnie wzrok.
- Co żeś kurna powiedziała?! - zerwałam się na równe nogi. - Powtórz to.
- PO-CA-ŁO-WA-ŁAM. Teraz zrozumiałaś, niedołęgo?
- Sky przytrzymaj mnie, bo zaraz szlag mnie trafi. - przybrałam zdenerwowany wyraz twarzy. - Miałyśmy się nie wychylać. Działać incognito, a nie całować pierwszego lepszego przystojniaczka.
- A co ja miałam według ciebie kurna zrobić, co?! - uniosła się. Zazwyczaj ciężko było ją wyprowadzić z równowagi i cieszyłabym się, że mi się udało, gdyby nie powaga sytuacji. - Miałam dać się nakryć?! Spanikowałam, okej?! Pierwszy raz miałam taką sytuację! Nie wiedziałam, co robić!
- Dobra dziewczyny uspokójcie się! - przekrzyczała nas Skylar. - Wszystko jedno jak się do tego zabrałyście. Cieszmy się, że nic nikomu się nie stało, a zadanie zostało wykonane. - blondynka odłożyła biżuterie z powrotem na stolik i wyszła z salonu. Wymieniłyśmy z Fox porozumiewawcze spojrzenia i wyszło na to, że to ja mam za nią pójść. Niechętnie zwlokłam się z kanapy i ruszyłam za przyjaciółką. Kiedy weszłam do kuchni Sky grzebała coś w lodówce. Oparłam się o blat, dalej się jej przyglądając. - Nudzi ci się? - spytała, odwracając się z talerzem pełnym przekąsek.
-  Zastanawiam się co wczoraj robiłaś. - założyłam ręce na piersi.
- Chodziłam to tu, to tam. Zakładałam nowe znajomości i zapisałam nas na wyścig. - zaczęła kroić warzywa.
- Kiedy będzie?
- Za parę dni. - nuciła jakąś nieznaną mi melodię.
- Warunki te same?
- Bez zmian.

*****

- No laski. Czas na hot ploty. - przeskoczyłam kanapę i wylądowałam na jej siedzeniu. Przy okazji wysypało mi się kilka chipsów z miski, z którą przyszłam.
- Lepiej obejrzyjmy jakiś film. - zaproponowała Lynnette.
- Manicure! - pisnęła Sky.
- No to mamy problem. - wzięłam jednego laysa z miski, po czym zmierzyłam wzrokiem obie dziewczyny. - Możemy obejrzeć film, ale nie tak o suchym pysku. - spojrzałam maślanym wzrokiem na Sky. - Skylaaar...czy mogłabyś...
- Pójść do barku i przynieść trochę wina? - skinęłam głową, uśmiechając się szeroko. Blondynka westchnęła, wstając z fotela.
- Tak po prostu? Bez buntu? - Lolly uniosła brew.
- Tak, bo nikt inny nie pójdzie. Ty byś się zaczęła wykłócać, dlaczego to ja zawsze robię za murzyna. - westchnęła, kucając przy szafce z alkoholem. - Białe czy czerwone?
- Białe. - odparła Lynnette, zanim zdążyłam się odezwać. Wysłałam brunetce wymowne spojrzenie, ale ona tylko posłała mi całuska w powietrzu.
Skylar przyniosła wino i położyła je na stoliku, razem z trzema kieliszkami. Lynnette wzięła się za otwieranie. Po chwili dostałam zapełniony kieliszek i uśmiechnęłam się do dziewczyn, unosząc go nad głowę.
- Za wykonaną robotę. PRAWIE idealnie. - zaakcentowałam słowo "prawie". patrząc wymownie na Lynnette, która wywróciła oczami. Niech nie myśli, że jak tak łatwo jej to zapomnę. A tylko jeszcze kiedyś spróbuje coś wytknąć...
- I za nas. Trzy najlepsze przyjaciółki. - dodała Sky, a po chwili wszystkie stuknęłyśmy się kieliszkami.
- Dobra. To teraz włączaj film, Lyn. - skinęłam jej głową, na co uniosła brew.
- A czemu ja?
- No bo to był twój pomysł. - wyszczerzyłam się.
- Komedia czy horror?
- Komedia./Horror. - powiedziałam jednocześnie ze Sky, która zmierzyła mnie złowrogim spojrzeniem. Wzruszyłam ramionami.
- Nienawidzę horrorów. Nie po tym ostatnim. - pokręciła głową, jakby chciała pozbyć się tego widoku sprzed twarzy. Upiłam łyk wina.
- Przestań, nie był wcale taki straszny. - wzięłam jednego chipsa z miski, machając ręką.
- Był potworny. - jęknęła, przez co Lynnette zaśmiała się cicho.
- Dobra. To włączę komedie. Może być? - zwróciła się do mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Przynajmniej się pośmiejemy, Ale po filmie przyjdzie czas na babskie ploteczki. Nie uciekniecie od tego. - zamachałam im słoną przekąską, grożąc.
- I zrobimy sobie manicure. - dodała Sky, a ja przytaknęłam.
- Tak. Manicure też.

*****

Wciąż roześmiane, rozłożyłyśmy chyba z dwadzieścia różnych lakierów, wybierając trzy. Sky zaczęła mi robić paznokcie, podczas gdy Lynnette, zajęła się lewą dłonią blondynki. Pusta butelka po winie walała się gdzieś na podłodze, a ja myślałam o tym, że jutro ktoś to będzie musiał posprzątać. Ale to jutro, była jeszcze kupa czasu. Jak to mówią: nie odkładaj na teraz tego, co możesz zrobić później. 
- Więęęc...- zaczęłam, chcąc jakoś podtrzymać lekko podupadającą rozmowę. - Jakieś ciekawe ploteczki? 
- Masz brzydkie paznokcie. - stwierdziła Sky, sięgając po pilnik. Wywróciłam oczami. 
- Dzięki. Lynnette? - zerknęłam pytająco na brunetkę, która przez chwilę nad czymś myślała, po czym spuściła wzrok i nałożyła trochę lakieru na mały palec Fox. - Hej, mówię co ciebie! 
- Raczej nie działo się u mnie ostatnio nic ciekawego.
- Nie, wcaaale. Lepiej opowiadaj, jak tam pocałunek? 
- Długo będziesz mi to jeszcze wypominać? - westchnęła, kręcąc głową. 
- Do końca życia. W końcu to ty coś spieprzyłaś. Wzruszające. - otarłam wyimaginowaną łzę z kącika oka, po czym uśmiechnęłam się szeroko do zrezygnowanej brunetki. Nawet Sky patrzyła na nią pytająco. Też była zaciekawiona tematem. 
- Noo...było...nieźle. - wzruszyła ramionami.
- Tylko nieźle? - poruszyłam brwiami. Lolly wywróciła oczami. 
- Było zajebiście. To chciałaś usłyszeć? - skinęłam głową, puszczając jej oczko. 
- Troszkę mało mówisz. Wygadaj się. Twoje tajemnice nie opuszczą tych czterech ścian. Zaufaj mi. - przyłożyłam dłoń do serca. 
- Wolałabym nie. - Lyn pokręciła głową. Prychnęłam. - Gość chciał mnie przelecieć. Widziałam to po jego twarzy. Miał minę, która mówiła: "Jestem bogiem seksu". Nie gustuję w takich. Nie chcę zarazić się HIV. - dodała po chwili, krzywiąc się lekko, 
- Wiesz co? Myślę, że tacy jak on używają prezerwatyw. - zauważyłam. - Jego mordka jest zbyt śliczna na AIDS.
- Tak. - westchnęła. - Mimo wszystko jednak był przystojny. 
- A ty? Co mi powiesz? - zwróciłam się do Skylar, która się nie odzywała, co było co najmniej dziwne. Blondynka wzruszyła ramionami. 
- Nie mam, co opowiadać. Moje życie nie jest takie fascynujące. Prócz tego, że dzisiaj miałam okazję z daleka pooglądać bójkę dwóch kolesi, z których jeden skończył z głową na kamieniu, to nic się nie wydarzyło. Skończyłam. - zakręciła lakier, a ja spojrzałam na swoje świecące się paznokcie. 
- Ładnie. - przyznałam, unosząc rękę pod światło. - Podoba mi się. 
- Teraz twoja kolej na ploteczki, laska. - Lynnette usiadła po turecku na fotelu, patrząc na mnie pytająco. 
- No mówiłam już, że u mnie po staremu. Pokłóciłam się z tym kretynem z baru, który nie chciał sprzedać mi drinka, bo twierdził, że byłam za młoda...
- Trzeba było wziąć dowód. - wtrąciła Sky, ale kompletnie ją zbyłam, machnięciem ręki. 
- I potem ten miły koleś postawił mi drinka i zaczął się żalić na swoje życie. A ja jako dobra pocieszycielka go wysłuchałam i doradziłam. Jakim ja jestem dobrym człowiekiem. - westchnęłam, udając, że się wzruszam. 
- Podpieprzyłaś mu zegarek. - spojrzałam na Lynnette, cmokając z dezaprobatą. 
- Zepsułaś moment. Dzięki.
- Proszę bardzo. Polecam się na przyszłość. - wyszczerzyła się. Miała zadziwiająco dobry humor i choć trochę już wypiłyśmy i się pośmiałyśmy to jednak mnie to dziwiło. Cóż, bywa.